Jestem,żyję choć mam bóle w wielu partiach mojego ciała spowodowane intensywnym używaniem tychże części.Ale było cudownie i nie chciało mi sie wracać mimo,że nie mieli tam internetu :] Po pierwsze stała sie rzecz straszna,jedna z najgorszych jakie stać sie mogły.Gorsze byłoby już tylko utopienie Dal'i w Loch'u (szkockim odpowiedniku lake'a czyli jeziora).moje maluchy nie pojechały ze mną!!!!!!!!Tak jak je przygotowałam do zabrania tak je zastałam po powrocie;jestem urodzona pierdołą jak pewnie nie raz juz przyznawałam i to tym typem pierdoły,która na basen jadąc zabierze wszystko prócz kostiumu kąpielowego.I pewnie nie odżałuję tego że zostały w domu,bo było conajmniej milion okazji do fantastycznych sesji i kiedy Plusz poszedł nas zameldować a ja odkryłam brak Dali to wierzcie mi-miałam autentyczne łzy w oczach:/ Ale trudno,co się stało to sie nie odstanie a mogło byc dużo gorzej (mogłam je utopic,zostawić,zgubić...:) Teraz mają tylko większego focha niż zwykle,ale mam nadzieję że im przejdzie,bo coś im przywiozłam:]
Kiedy dotarliśmy na miejsce w piątek zapowiadało się koszmarnie;było ledwo 7 stopni,wiało NIEMIŁOSIERNIE i dodatkowo co chwilę padało.Natychmiast pojechaliśmy zrobić jakieś zakupy w jedynym '"dużym" sklepie w mieście,pomijajać dzikie tłumy (piatek popołudnie) i klaustrofobiczną powierzchnię wróciliśmy do miejsca zakwaterowania z prowiantem,a ja z czymś jeszcze;
To chorobliwe,wiem ale nie mogłam się oprzeć:]
Ponieważ zapowiedziałam sobie że weekend będzie boski bez względu na pogodę to zamierzałam się tej koncepcji trzymać pazurami na szczęście okazało się że nie muszę:] Sobotni ranek powitał mnie światem zalanym pięknym słoneczkiem mimo że wciąż szału temperaturowego nie było;za to wypad na quady udał sie wspaniale!!!!!!!!!!!!! Pomijając fakt że to PIERWSZORZĘDNA rozrywka i to,że moją pierwszą reakcją było : "o kurczę,ale to masywne!" to zabawa warta była każdego pensa jakiego zapłaciłam.
Po krótkim instruktażu jak się tym poruszać pojechaliśmy.Cała grupa z dwoma instruktorami na początku i końcu ruszyła trasa na szczyt.Żałuję że nie mogę pokazać Wam tego wszystkiego co widzieliśmy po drodze,ale wierzcie mi-widoki po prostu zatykaja dech w piersi!Na szczycie panorama całej okolicy,
Ten drugi quad to mój:] Było bosko mimo,że bolą mnie wszystkie mięśnie od kciuków aż po kark:]
W niedzielę dalej cieszyliśmy się piękną pogodą i wybraliśmy się do Benmore Botanic Garden przy czym ogród to delikatne określenie; to olbrzymi obszar z niezliczona ilością drzew,krzewów i kwiatów.Wdrapaliśmy sie na nieprzytomna jak dla mnie wysokość żeby znów podziwiać panorame okolicy.Wrażenia z tego ogrodu niesamowite!Na koniec zjedlismy tam obiad,plus ja oooogromne ciastko z kremem i truskawkami,które było wielkości dwóch moich dłoni i wróciliśmy do Dunoon.Nasz ośrodek
Nasz domek w środku,
boskie widoki z kuchennego okna,przez które uwielbiałam pić kawę właśnie tam i na stojąco,
Domek z zewnatrz;
widok z ganku
Generalnie przez całą droge i pobyt tam towarzyszyły nam te widoki
Nie moge sie doczekać kiedy tam wrócę:] Jest przepięknie!
A co przywiozłam moim maluchom? W gift shop'ie ogrodu botanicznego wyhaczyłam to;
Najtaniej nie było,ale dla lalek wszystko:) Plus ja wysępiłam u Plusza zakup krówki;to nasza szkocka krowa,konkretnie krowa z Highland'ów ale jest bardzo charakterystyczna
To tyle na dzień dobry.Mam blisko 10 GB zdjęć i nagrań video więc nie wiem kiedy to ogarnę:] Tak jak Wasze blogi-bądzcie cierpliwi!
Spadam:]
16 komentarzy :
Zazdroszczę wypadu! Musiało być pięknie! Ja się muszę zadowolić widokiem polskich, "urokliwych" miast :)
Ale fantastyczny wypad! Fenomenalne widoki. Ale faktycznie pierdoła jesteś, że Dali nie zabrałaś :D
I ja zazdroszczę wypadu :) a nabytki jakie fajne :) i tak sobie właśnie z Dalami tłumacz, że lepiej iż zostały w domu niż żemy miało im się coś stać :) u mnie wiele nadrabiania nie ma, bo miałam parszywego lenia kilka dni i dopiero dzisiaj dodałam kolejny wpis :D
No trudno, Dale co prawda obeszły się smakiem, ale to był w końcu Twój urlop ;]
Poza tym nie tak całkiem smakiem się obeszły, bo im niezłą wyżerkę przywiozłaś z podróży ;D
Cudowne widoki, a i kubeczki słitaśne do przesady - takie lubię ;D
A ta krowa to nie jest przypadkiem wściekła, tak jakoś groźnie na mnie z monitora patrzy ;P
Ja również zazdroszczę wyjazdu! Och. ;c Wieeelka szkoda, że nie wzięłaś Dali, ale mnie również czasami zdarzają się takie sytuacje, więc nie ma się czym martwić! ;) Przynajmniej prezenciki dostały. ^^ No i krówka jest świetna.
Fajnie, że wypad się udał. Super widoki, ale Dalom lepiej zdjęć nie pokazuj, bo będą dłużej się dąsać ;)
Naprawdę tylko pozazdrościć!!!
Ohhh...nie mogę się doczekać lipca i małego wypadu ...
No, nie nie wzięłaś ich... co za pech. Ja tu się szykuję do oglądania ekstremalnych fotek dziewczyn, a tu taki numer....
Widoki prześliczne, zazdroszczę wypadu ;-)
gratuluje wycieczki. no szkoda że ich nie wdziełaś :D no ale mam nadzieję że może następnym razem (jak będzie ) to je weźniesz :D
<3
zazdroszczę i cieszę się, że wyjazd się udał :D
` A no szkoda, że panny nie pojechały. ^^ Zazdroszczę pobytu w tak pięknych okolicach!
Już ja sobie wyobrażam złość Dali, kiedy patrzyły jak wychodzicie i zapominacie ich zabrać :D Widoki, domek boskie, szalenie zazdroszczę, że tu, gdzie mieszkam nie ma tak malowniczych miejscowości...
Zazdroszczę wyceczki, ja muszę kisić się w domu i szkole a ty masz taki cudowny weekend. Też mam bardzo często tak że gdzieś jadę np. nad morzę i zapominam kostiumu :( No ale co poradzić. Takie jest życie gapy.
No witamy :D
Na szczęście cała i zdrowa choć poobijana ;)
Panienkom pewnie szybko przejdą fochy jak tylko zobaczą zdjęcia :D
(się może przestraszą....)
Kubków zazdroszczę i to szczerze :D
A panienki mają farta że tak o nie dbasz :D Takie prezenty.....
Hello from Spain: I love the holiday cottage. The photos are beautiful in contact with nature. I see that you enjoyed a lot as a family. Keep in touch
Tak ta zielonowłosa z Candy to ta sama Pullip winnym wigu, chipach i w końcu na obitsu :)
Prześlij komentarz